piątek, 28 grudnia 2012
Anime: Say I love you
Razem z wyjściem nowego sezonu Bakumana próbowałam obczaić jakieś ciekawe animki na sezon zimowy i szczerze mówiąc oprócz Tonari no Kaibutsu-kun nic nie wpadło mi w oko. Ale baba jak to baba, czasem zechce pooglądać jakieś shojo i trafiło na Say I love you. Od początku skojarzyło mi się z Kimi ni Todoke, niestety o ile widzę podobieństwa to zdecydowanie Say I love you nie dorasta Kimi ni Todoke do pięt.
sobota, 29 września 2012
Drama: Hot on Air [Innocent Man]
No i stało się. Koniec leniuchowania. Koniec wstawania w okolicach południa z radosnym przeświadczeniem o tym, że oto mamy ranek. Koniec letnich sukienek i sandałów, koniec wyglądania jak człowiek (wyjaśnienie poniżej).
Zaczynamy sezon jesienny i nowy semestr na uczelni ;(
I o ile jeszcze wstawanie w środku nocy mogę przeboleć (można w sumie wcale nie iść spać, bo 5:30 nie odbiega zanadto od pory o której zwykle chodzę spać); brak makijażu na gębie też (o 5:30 jedyne, co jestem w stanie zrobić przy twarzy, to założenie oczu), to jesiennej posuchy w dramach nie mogę przeboleć :D
Serio serio... nie ma czego oglądać O_o I chociaż można ten czas wykorzystać na nadrabianie zaległości w starych seriach, to jednak czuję pewien zawód - wstydźcie się, Koreo!
W wakacje dostaliśmy zastrzyk całkiem niezłych tytułów. O Faith i Reply 1997 pisałam już na Bigosie. Faith się tymczasem rozkręcił i rozkwitła moja miłość do Mięcha...
<drool> |
Skończyła się też inna świetna drama: Rich Man Poor Woman. Nie pisałyśmy w sumie o niej wcześniej, bo i Kawajowa i ja jesteśmy "letko" uprzedzone względem japońskich dram, ale dzięki zachęcającej opinii @kattme, pozostawionej w komentach, postanowiłam dać szansę temu wynalazkowi. I słusznie O_o bo to jedna z lepszych dram tego roku i zdecydowanie najlepsza japońska, którą do tej pory widziałam. Nie mamy tu latających animowanych serduszek, ani innych tworów myśli paramangowej. Bohaterka jest denerwująca umiarkowanie. Bohater powinien dostać medal za odgrywanie autystyka roku. I chociaż twórcy ewidentnie nie mają pojęcia, czym jest prozopagnozja, a główny zły wywołuje w człowieku odczucia typu WTF?!, to całość jest maksymalnie wciągająca, a główna para mega słodka.
POLECAM :D
Jako, że Reply 1997 i Rich Man Poor Woman się skończyły, a Faith zostały jeszcze tylko 3 tygodnie do końca, trzeba było poszukać czegoś nowego.
Tak więc siedzę i przeglądam Dramacrazy, siedzę i przeglądam Wiki D-Addicts... i... nic. Nie znalazłam nic w komediach, więc przeszukuję thrillery - nic. Seriale akcji - nic. Znalazłam coś dopiero pod etykietką melodramatu i chociaż to nie moje klimaty, to doszłam do wniosku, że na bezrybiu i rak ryba. I tak zaczęła się moja przygoda z
Innocent Man (Nice Guy)
Więcej info na Wiki D-Addicts |
Fabuła:
Serial opowiada historię młodego mężczyzny, Kang Ma Ru, który zostaje zdradzony przez swoją ukochaną, Han Jae Hee, po tym jak bierze na siebie winę za morderstwo, które ona popełniła. Po latach, w wyniku przypadku ich drogi się znowu schodzą i Ma Ru postanawia nie dopuścić do zrealizowania ambicji Jae Hee, która poślubiła w międzyczasie bardzo bogatego mężczyznę i stara się zostać kierownikiem i spadkobierczynią jego imperium. Ma Ru wykorzystuje zauroczoną w sobie córkę bogacza (z pierwszego małżeństwa), Seo Eun Gi, aby wkroczyć do świata byłej ukochanej.
Fabuła jak fabuła. Typowa dla melodramatu, czyt. It's all about revenge, baby. I chociaż historia rozwija się w dobrym tempie i nie ma w niej miejsca na zbyt wiele absurdów, to jednak przy niektórych zdarzeniach miałam ochotę spaść z krzesła. Najmniej przekonujący jest sam początek dramy, pokazujący przeszłość Ma Ru i Jae Hee. Nie wiem, jak wy, ale ja mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach samo przyznanie się do zabójstwa nie jest wystarczającym dowodem dla policji i sądu. Czasy, gdy słowo gentlemana było uznawane za prawo minęły bezpowrotnie wraz z nadejściem XX w. i wynalezieniem nowych technik śledczych.
Laska zabiła kolesia z hotelu!
Znaczy, że policja nie jest w stanie zdjąć odcisków palców w miejscu zdarzenia, kamery hotelowe na pewno szlag w tym czasie trafił, a obsługa hotelowa i recepcjoniści oślepli, ogłuchli i dostali ataku wybiórczej amnezji. Natomiast sam Ma Ru wybrał się na erotyczną schadzkę z innym facetem. Jestem fanką yaoi, no przyznam, że jestem, ale... Sherlock, wychodzę O_O
Dzikie Akcje
Problem z melodramatami jest taki, że nie ma w nich zabawnych scen. Przez większość czasu oglądamy przepełnione bólem/rozpaczą/gniewem/zazdrością (niewłaściwe skreślić) twarze aktorów, którzy odgrywają przepełnione bólem/rozpaczą/gniewem/zazdrością sceny. Sporadycznie pojawiają się uderzenia z liścia:
Albo rzucanie się z mostu do wody:
Jae Hee rozpięła te sprzączki, przelazła przez barierkę mostu i uderzyła w lustro wody poniżej w zawrotnym czasie 2:97 sekund (mierzyłam stoperem, dla jasności). A ja się przez te zapięcia zawsze spóźniam na tramwaje O.O Teach me, MASTER!
Muzyka
W sumie, nie zwróciłabym na soundtrack większej uwagi, ALE! Główny utwór wykonuje nie kto inny, a
THE Junsu!!! :D W związku z tym, za swoją powinność uważam umieszczenie go w tej notce ;)
Ale jeśli przymkniemy oko na fanaberie scenarzystów, to okazuje się, że Innocent Man jest dramą, która naprawdę zasługuje na uwagę. Aktorzy bardzo dobrze spisują się w swoich rolach. Song Joong Ki (grającego Ma Ru) oglądałam już w Sungkyunkwan Scandal i powiem szczerze, że w pierwszej chwili go nie poznałam. Wiedziałam, że skądś kojarzę jego buźkę, ale w życiu bym się nie domyśliła, że to on, gdybym nie sprawdziła. Dobrze gra. Ma wredną rolę i z odcinka na odcinek coraz mniej go lubię, ale gra dobrze. Pozostali aktorzy też nie zostają w tyle i napięcie, rosnące wraz z postępem historii udziela się widzowi.
Do dzisiaj zostało wyemitowanych 6 odcinków, więc jeszcze nic nie jest przesądzone, ale moim zdaniem naprawdę warto się tej drami przyjrzeć. Mimo tego, że jest to melodramat :D
A zakończymy akcentem z Faith. Bo ten gif jest zbyt słodki, żeby wam go nie pokazać :)
A! A wy oglądacie teraz coś wartego polecenia? :D
czwartek, 27 września 2012
BIGOS W PRZEBUDOWIE
czwartek, 20 września 2012
Nie taki K-Pop straszny...
Też się spotykacie z dziwnymi minami waszych znajomych czy rodziny, kiedy wchodząc do waszego pokoju słyszą muzykę z niezrozumiałymi słowami? Wasz brat, chłopak czy kolega uważają że K-Pop to "gejowskie zespoły w stylu just-5" a J -Pop to "transseksualiści ryczący na scenie"? A może sami macie takie zdanie o K-Popie czy J-Popie? Dzisiaj podręczymy trochę istotę K-popu...
Trzeba przyznać, że do momentu wielkiego boomu Gangnam Style'u K-pop na scenie światowej był raczej gatunkiem niszowym (o ile K-pop można nazwać gatunkiem). No, bo ilu ludzi w waszym otoczeniu tego słuchało? Właśnie.
K-pop zasadniczo wielu ludziom kojarzy się z jednym - zespołami. A zespoły z kolei kojarzą się z wielką falą na bandy, która w zachodnim popie minęła prawie bezpowrotnie wraz z rokiem 2000. Lata 90 były czasem rozkwitu boys- i girlsbandów. A teraz czy ktoś pamięta gdzie zaczynał Justin Timberlake albo Roan Keating? Pfff czy wy w ogóle Roana Keatinga pamiętacie? :)
Niestety ta przygoda zachodniego popu z bandami (dużo dłuższa niż boom w latach 90tych i moim zdaniem udana, więc nie wiem co się czepiają :P) bardzo odbija się na tym, jak młode pokolenia postrzegają zespoły. Widząc 5 facetów tańczących "synchronicznie" wielu ludzi wyrabia sobie zdanie o zespole nie znając praktycznie jego twórczości. Ale K-pop to nie tylko zespoły.
Bardzo trudno jest scharakteryzować czym K-pop jest. Przez to że k-popowi twórcy w szerokiej większości wychodzą z wielkich fabryk talentów jakimi są agencje, ich muzyka w większości jest lekka i nie dotyka zagadnień ciężkości bytu (co jest praktycznie jedynym powtarzającym się elementem). Ale K-pop nie jest schematyczny a gama gatunków muzycznych w nim zawartych jest naprawdę szeroka. Sypiąc z rękawa mamy tu r&b, elektronikę, dance, hip-hop czy trot (który jest charakterystyczny dla Korei).
Słysząc kilka piosenek K-popowych o zupełnie innych backgroundach i "pomysłach" wytwórni odnośnie ich image'u czasem trudno jest zamknąć je wszystkie w jednej grupie. Już nie mówiąc o tym, że same zespoły często i gęsto skaczą po gatunkach co jakiś czas ewoluując i dodając coś nowego do swojej twórczości.
K-popem jest każda z poniższych piosenek, mimo iż reprezentują zupełnie różne gatunki:
Trot:
Rock:
coś jakby hip-hop (;P)
eee O_O nie wiem :P - elektropop
Yes... they are all K-pop XD
K-pop to naprawdę zróżnicowana formacja muzyczna :) Yeah, it's Fantastic, Baby XD
Hallyu (Korean wave) ma dwie twarze - z jednej strony o K-popie dowiedzieli się ludzie, którzy są w stanie docenić K-pop w całej jego rozciągłości a z drugiej ci, którzy skreślają go przez dużą liczbę grup muzycznych i własne negatywne skojarzenia. Oh well - ich strata. Za to wszystkim, którzy zaczynają przygodę z K-popem i nie są przekonani (albo znają tylko Gangnam style [PSY też się powinien pojawić wyżej z etykietką "rap"]), czy to muzyka dla nich polecam zapoznanie się ze stylami poszczególnych grup i nie zrażanie się obecnością wielu zespołów :)
A jak to u was jest z gatunkami? Ja przyznam że rock, electropop i alternative pop najbardziej do mnie przemawiają ale! lubię mieć wybór więc staram się słuchać wszystkiego co wychodzi :)
---------------------------------------------------------
UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
Trzeba przyznać, że do momentu wielkiego boomu Gangnam Style'u K-pop na scenie światowej był raczej gatunkiem niszowym (o ile K-pop można nazwać gatunkiem). No, bo ilu ludzi w waszym otoczeniu tego słuchało? Właśnie.
K-pop zasadniczo wielu ludziom kojarzy się z jednym - zespołami. A zespoły z kolei kojarzą się z wielką falą na bandy, która w zachodnim popie minęła prawie bezpowrotnie wraz z rokiem 2000. Lata 90 były czasem rozkwitu boys- i girlsbandów. A teraz czy ktoś pamięta gdzie zaczynał Justin Timberlake albo Roan Keating? Pfff czy wy w ogóle Roana Keatinga pamiętacie? :)
Niestety ta przygoda zachodniego popu z bandami (dużo dłuższa niż boom w latach 90tych i moim zdaniem udana, więc nie wiem co się czepiają :P) bardzo odbija się na tym, jak młode pokolenia postrzegają zespoły. Widząc 5 facetów tańczących "synchronicznie" wielu ludzi wyrabia sobie zdanie o zespole nie znając praktycznie jego twórczości. Ale K-pop to nie tylko zespoły.
Bardzo trudno jest scharakteryzować czym K-pop jest. Przez to że k-popowi twórcy w szerokiej większości wychodzą z wielkich fabryk talentów jakimi są agencje, ich muzyka w większości jest lekka i nie dotyka zagadnień ciężkości bytu (co jest praktycznie jedynym powtarzającym się elementem). Ale K-pop nie jest schematyczny a gama gatunków muzycznych w nim zawartych jest naprawdę szeroka. Sypiąc z rękawa mamy tu r&b, elektronikę, dance, hip-hop czy trot (który jest charakterystyczny dla Korei).
Słysząc kilka piosenek K-popowych o zupełnie innych backgroundach i "pomysłach" wytwórni odnośnie ich image'u czasem trudno jest zamknąć je wszystkie w jednej grupie. Już nie mówiąc o tym, że same zespoły często i gęsto skaczą po gatunkach co jakiś czas ewoluując i dodając coś nowego do swojej twórczości.
K-popem jest każda z poniższych piosenek, mimo iż reprezentują zupełnie różne gatunki:
Trot:
Dance-pop
Ballady
A może alternative pop?
Yes... they are all K-pop XD
K-pop to naprawdę zróżnicowana formacja muzyczna :) Yeah, it's Fantastic, Baby XD
Hallyu (Korean wave) ma dwie twarze - z jednej strony o K-popie dowiedzieli się ludzie, którzy są w stanie docenić K-pop w całej jego rozciągłości a z drugiej ci, którzy skreślają go przez dużą liczbę grup muzycznych i własne negatywne skojarzenia. Oh well - ich strata. Za to wszystkim, którzy zaczynają przygodę z K-popem i nie są przekonani (albo znają tylko Gangnam style [PSY też się powinien pojawić wyżej z etykietką "rap"]), czy to muzyka dla nich polecam zapoznanie się ze stylami poszczególnych grup i nie zrażanie się obecnością wielu zespołów :)
A jak to u was jest z gatunkami? Ja przyznam że rock, electropop i alternative pop najbardziej do mnie przemawiają ale! lubię mieć wybór więc staram się słuchać wszystkiego co wychodzi :)
---------------------------------------------------------
UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
wtorek, 4 września 2012
C Drama: Startling By Each Step
Ostrzeżenie: Niniejszy wpis pozbawiony jest treści humorystycznych. Pisany był przy zachlapanej klawiaturze, na laptopie tonącym w morzu chusteczek do nosa, przy akompaniamencie rozdzierających serce (i uszy) szlochów Piki (czyli moich). Czytasz na własną odpowiedzialność, bo na scenę wyjechała ciężka artyleria. Dzisiaj recenzja Bu Bu Jing Xin - szerszej widowni znanej jako
Przede wszystkim, zacznę może od tego, dlaczego tonę właśnie w tonie chusteczek. Ano... Właśnie skończyłam oglądać powyższą dramę i nie mam pojęcia, jak pokażę się jutro rano w pracy, bo już czuję chomika roku na twarzy. Chyba powinnam wznosić modły do Szefa Na Górze, bo w lodówce zabrakło lodu na okłady. Coś o złośliwości rzeczy martwych?
Wracając do tematu: o czym właściwie jest Startling by Each Step?
Historia opowiada o losach żyjącej współcześnie młodej kobiety, która na skutek porażenia prądem ląduje w XVIII w. w ciele dziewczyny z wyższych sfer. Ale nie dajcie się zwieść - to tajemnicze przeniesienie świadomości jest jednym zdarzeniem, które ma znamiona fantastyki w tej dramie. Dalej jest już tylko... Historia tej dziewczyny - Ruo Xi.
Ogólnie - drama prowadzi nas przez życie Ruo Xi, od jej młodości i młodzieńczych przyjaźni, przez przybycie do Zakazanego Miasta, służbę cesarzowi i przeżycie dwóch wielkich miłości, aż do jej śmierci. To, co piszę nie jest jakimś wielkim spoilerem, bo w zasadzie cała historia Ruo Xi jest pokazana w openingu każdego odcinka.
I tak naprawdę, to nie zwroty akcji, czy jakieś wydumane dworskie intrygi (chociaż takich jest tu niemało) napędzają tę dramę (która ma zresztą, niebagatela, 35 odcinków). Startling by Each Step jest human dramą - w każdym znaczeniu tego słowa. Historię tworzą postaci i relacje między nimi oraz uczucia. Właściwie, całe oceany uczuć wszelakiego rodzaju.
Muszę przyznać, że nie znoszę melodramatów. Wkurzają mnie końcówki dram (zwłaszcza koreańskich :D), wypełnione zawsze dziwnie sztucznymi dylematami, które zdają się być uzasadnione tylko w oczach scenarzystów, którzy je spłodzili. W Startling by Each Step wszystkie dramaty budowane są powoli, czasami latami. Uczucia narastają stopniowo i dzięki temu są autentyczne. Nie spotkamy tu sytuacji, kiedy dwójka bohaterów się szczerze nie znosi a po tygodniu nagle pałają do siebie dozgonną miłością. I dlatego, mimo mojej niechęci do wszelkich łzawych historii - ta drama przebija prawie wszystko, co kiedykolwiek widziałam w gatunku kina azjatyckiego.
Co można powiedzieć o samych bohaterach? Tak naprawdę nie mamy w tej dramie typowego schwarzcharaktera. Każda postać kieruje się jakimiś swoimi motywacjami, ale nie są one nigdy z gruntu złe - wszystkie są w jakiś sposób usprawiedliwione. I chociaż obserwujemy rozgrywki czternastu pretendentów do tronu cesarskiego, kopanie wzajemnie pod sobą dołków, szeptane rozmowy wypełnione kłamstwami, zdradami i wzajemnymi oskarżeniami - nie ma tu tych, którzy mają rację i tych, którzy się mylą. Jak w życiu :D
Są jednak osoby, które zdecydowanie lubi się bardziej :D Takimi postaciami są zdecydowanie Trzynasty Książę, a w drugiej połowie dramy również Czternasty Książę (to jest taka postać, której nie da się w końcu nie lubić). Pod koniec miałam już takie <boshe! Czemu ty głupia babo nie wybrałaś Czternastego> going on :)
Podsumowując moje, nie do końca nawet dla mnie samej jasne, wywody chciałabym wam serdecznie i z całego serca polecić tę dramę. Moim zdaniem jest zdecydowanym a-must-see dla każdej miłośniczki dramowej :D i myślę, że naprawdę się na niej nie zawiedziecie.
Ja daję 9.9/10 (-0.1 za głupie wybory Ruo Xi... Czemu nie Czternasty ja się pytam?! >_<)
P.S.
Ta drama wcale nie jest taka smutna, jakby się to po moim opisie wydawało... Przez pierwsze kilka odcinków zdychałam ze śmiechu, a gdzieś do połowy bywają naprawdę zabawne sytuacje. Tyle, że jak się obejrzy końcówkę, to jakoś się o tym zapomina XD
P.S. 2
Któraś z was w ogóle może to to oglądała? Potoki łez? A może wam się nie podobała? Dajcie znać :D
P.S. 3
Na koniec zarzucę was jeszcze jakimś ładnym zdjęciem, bo przecież jakoś tak współcześnie mi się z tymi zdjęciami zrobiło jak na historyczną dramę ;)
--------------------------------------------------------- UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
Startling by Each Step
Dodatkowe info na Drama Wiki |
Wracając do tematu: o czym właściwie jest Startling by Each Step?
Historia opowiada o losach żyjącej współcześnie młodej kobiety, która na skutek porażenia prądem ląduje w XVIII w. w ciele dziewczyny z wyższych sfer. Ale nie dajcie się zwieść - to tajemnicze przeniesienie świadomości jest jednym zdarzeniem, które ma znamiona fantastyki w tej dramie. Dalej jest już tylko... Historia tej dziewczyny - Ruo Xi.
Ogólnie - drama prowadzi nas przez życie Ruo Xi, od jej młodości i młodzieńczych przyjaźni, przez przybycie do Zakazanego Miasta, służbę cesarzowi i przeżycie dwóch wielkich miłości, aż do jej śmierci. To, co piszę nie jest jakimś wielkim spoilerem, bo w zasadzie cała historia Ruo Xi jest pokazana w openingu każdego odcinka.
I tak naprawdę, to nie zwroty akcji, czy jakieś wydumane dworskie intrygi (chociaż takich jest tu niemało) napędzają tę dramę (która ma zresztą, niebagatela, 35 odcinków). Startling by Each Step jest human dramą - w każdym znaczeniu tego słowa. Historię tworzą postaci i relacje między nimi oraz uczucia. Właściwie, całe oceany uczuć wszelakiego rodzaju.
Liu Shi Shi grająca Ruo Xi |
Nicky Wu grający Czwartego Księcia, a następnie cesarza (Yongzheng). W dramie wygląda, niestety, mniej imponująco ;) |
Kevin Cheng grający Ósmego Księcia |
Yuan Hong - Trzynasty Książę i Lin Geng Xin - Czternasty Książę |
Ja daję 9.9/10 (-0.1 za głupie wybory Ruo Xi... Czemu nie Czternasty ja się pytam?! >_<)
P.S.
Ta drama wcale nie jest taka smutna, jakby się to po moim opisie wydawało... Przez pierwsze kilka odcinków zdychałam ze śmiechu, a gdzieś do połowy bywają naprawdę zabawne sytuacje. Tyle, że jak się obejrzy końcówkę, to jakoś się o tym zapomina XD
P.S. 2
Któraś z was w ogóle może to to oglądała? Potoki łez? A może wam się nie podobała? Dajcie znać :D
P.S. 3
Na koniec zarzucę was jeszcze jakimś ładnym zdjęciem, bo przecież jakoś tak współcześnie mi się z tymi zdjęciami zrobiło jak na historyczną dramę ;)
--------------------------------------------------------- UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
piątek, 24 sierpnia 2012
K Dramy: Hot on air! [sierpień]
Lato prawie za pasem i w związku z tym obudziła się we mnie dusza dramoglądacza - obejrzyj ile wlezie, coby tylko zdążyć przed październikiem. A jako, że ten głupi październik i kolejny rok męczenia węża analizami matematycznymi są już blisko, moc przerobowa skacze mi jak ciśnienie na widok świątecznie wystrojonych supermarketów w listopadzie.
W każdym razie, sierpień okazał się łaskawy dla nowych produkcji koreańskich i przez to, niestety liczba oglądanych jednocześnie przekroczyła limit zdrowego rozsądku.
Zatem, do śniadania:
It was good choice! Drama jest absolutnie przecudowna :)
W skrócie, opowiada historię przyjaciół, którzy spotykają się na zjeździe klasowym i wspominają ostatnie dwa lata liceum (kiedy mieli 18 lat). Główna bohaterka miała w tym czasie obsesję na punkcie popowej grupy H.O.T., pisała sprośne fanfiki i chatowała na IRC-u. Miała cudownie porąbanych rodziców i okropne fryzury ;)
Wszystkie postaci są bardzo barwne, a cała historia wciąga jak masło orzechowe na toście.
Moim zdaniem - must see sezonu!
I tak najbardziej podobają mi się smaczki tego typu ;)
Do obiadu:
A może coś jeszcze innego? :D
--------------------------------------------------------- UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
W każdym razie, sierpień okazał się łaskawy dla nowych produkcji koreańskich i przez to, niestety liczba oglądanych jednocześnie przekroczyła limit zdrowego rozsądku.
Zatem, do śniadania:
Reply 1997
Szczerze mówiąc, kiedy przeczytałam w rubryce "gatunek" na Dramacrazy, że jest to sitcom, stwierdziłam, że może jednak sobie to odpuszczę (nienawidzi sitcomów - wszystkich). Coś mnie jednak tknęło, kiedy doczytałam drugą informację - że ma tylko 16 odcinków. Okej, krótkie to to, odcinki nie będą miały po godzinie dziesięć - może warto.
W skrócie, opowiada historię przyjaciół, którzy spotykają się na zjeździe klasowym i wspominają ostatnie dwa lata liceum (kiedy mieli 18 lat). Główna bohaterka miała w tym czasie obsesję na punkcie popowej grupy H.O.T., pisała sprośne fanfiki i chatowała na IRC-u. Miała cudownie porąbanych rodziców i okropne fryzury ;)
Wszystkie postaci są bardzo barwne, a cała historia wciąga jak masło orzechowe na toście.
Moim zdaniem - must see sezonu!
I tak najbardziej podobają mi się smaczki tego typu ;)
Do obiadu:
Faith
Tak jest... Te z was, które szaleją za azjatyckim Mięskiem wiedzą, że oto nadeszło główne danie sezonu :D
Lee Min Ho! (Chociaż ja się tam bardziej cieszę z roli Lee Philipa... ale to tylko tak cicho i pod stołem mówię)
Faith jest jedną z produkcji powstających na fali wyraźnej fascynacji gatunkiem kamikakushi. Mamy więc kolejne porwanie do przeszłości - aż do dynastii Goryeo (około 1000 r. n.e.). Tym razem "zaszczytu" dostąpiła pani doktor chirurgii plastycznej. Porywaczem jest zaś sam boski Mięcho, który robi za dowódcę cesarskiej straży.
Powiem wam, że najbardziej podoba mi się chyba pani doktor. Chyba pierwszy raz widzę taką naturalną reakcję na przeniesienie w czasie. Mamy więc histerię, niedowierzanie, wkurw, narzekanie i zbieranie łupów na powrót do własnych czasów. No bo kto by nie chciał przywieźć ze sobą 1000-letniej wazy? :D
She's my HERO :D
Co do fabuły... Na razie wyszły 4 odcinki (z 24), więc nie ma, co wyrokować. Jeśli, natomiast, ktoś nie trawi motywów fantastycznych, to mogą go sporadyczne fireballe i inne błyskawice skutecznie powalić.
Olać perukę. Ten tu zabija... Grając na flecie O_o
Czyżby Koreańczycy pozazdrościli Chińczykom wuxii?
Ale mimo wszystko, będę oglądać dalej. Dla Phillipa, pani doktor i też trochę dla Mięcha :D
Została mi tylko wieczorowa pora... Ale wieczorową porę spędzam na ubijaniu smoków, więc niestety dramy idą w odstawkę ;) Dovahkiin, Dovahkiin, naal ok zin los vahriin, Wah dein vokul mahfaeraak ahst vaal!
A wy co oglądacie? Pewnie niektóre z was skusiło koreańskie Hana Kimi - To The Beautiful You:
Albo też Ma Boy (gender bender(!!!) z facetem przebranym za laskę):
--------------------------------------------------------- UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
niedziela, 19 sierpnia 2012
K-PoP: Hyuna ft PSY - Oppa Is Just My Style
Jak mówiłam w pewnej notce na Bigosie... nie tykam piosenki PSY ponieważ recenzja Gangnam Style zajęłaby naprawdę dużo miejsca. Jednak w tym tygodniu światło dzienne ujrzała wersja "Oppa is just my style" PSY i Hyuny i tu, w tym momencie można spokojnie pokusić się o kilka słów na temat teledysku.
Jeszcze nie widzieliście tej tragedii?
Jak tylko zobaczyłam ten teledysk... pomyślałam, że Hyuna nie najlepiej się spisała (tak delikatnie ujmując) i że wolę oryginał. Jednak pisząc recenzje teledysku zdarza się, że trzeba ten teledysk przesłuchać raz, dwa, trzy a czasem i więcej razy... kto zgadnie przy którym razie tak mnie zdenerwował głos Hyuny, że wyłączyłam dźwięk? XD
Żeby nie było, że jestem na NIE to zacznijmy od plusów! Co mi się podoba w tym teledysku?
- PSY i jego miny
PSY, jeśli jesteś przetrzymywany tam wbrew swej woli to mrugnij dwa razy lewym okiem!
- sukienki Hyuny
(wyciera zaśliniony monitor)
- krzesło z cyrkoniami (I WANT ONE!)
(jeszcze raz wyciera zaśliniony monitor // a swoją drogą ciekawe czy kłuje Hyunę w uda? XD)
Co mi się nie podobało? Cała reszta (nawet nie ma sensu wklejać obrazków).
Ok, po pierwsze - kto pozwolił jej śpiewać takim wkurzającym głosem?!
Przecież to aż boli i zupełnie nie pasuje do tego jak Hyuna się wdzięczy na scenie.
Po drugie - Hyuna! Nie da się być jednocześnie cute & sexi! Obejrzyj ten teledysk a potem spal wszystkie taśmy żeby już nikt nigdy tego więcej nie widział... i słyszał!
Po trzecie - najwyraźniej ruch taneczny polegający na "jeżdżeniu konno" był za mało sexi, bo Hyuna bardzo zredukowała ilość jego wystąpień w całej choreografii. Pojawia się w zasadzie tylko raz, kiedy Hyuna tańczy z Psy. Bez sensu... Skoro nie chciała korzystać z tańca który był w oryginale, trzeba było wymyślić całą nową choreografię a nie wybierać sobie po kawałku - jakiś taki dysonans mam.
Po czwarte - widzę, że znowu ich zamknięto w pudełku.
I po piąte - WTF?!
Możecie pomyśleć, że za bardzo jadę po tym teledysku a przecież podobał mi się oryginał ale niestety tu nie ma tego dziwnego, abstrakcyjnego humoru a walory muzyczne zostały dodatkowo obniżone a wręcz zastąpione wysoce irytującym głosem Hyuny (nie jestem jakąś antyfanką tak bokiem, całkiem Hyunę lubię). Nie wiem, jak można tego słuchać na dłuższą metę i nie tylko ja(!!).
Zwróćcie uwagę na pierwsze 15 sekund teledysku. Zaraz po pierwszym usłyszeniu wkurzającego głosu Hyuny, PSY zdaje się odczuwać wręcz fizyczny ból (dokładnie taki jaki ja czuję, gdy jej słucham):
Widzicie? Łapie się za serce... i ten wyraz twarzy. Może on nawet ma zawał!
Potem najwyraźniej ktoś mu doniósł zatyczki do uszu i jest już szczęśliwy.
Jednym słowem klapa. Teledysk nie ma ani ciekawych ruchów tanecznych a te które są to taki odgrzewany kotlet. Nie ma ciekawej scenografii, bo znowu jesteśmy w pudle. No i co najgorsze muzyka jest... zła.
Ale! Teledysk i tak cieszy się popularnością. Może są ludzie, którzy przeżyją super irytujący głos Hyuny i spodoba im się ten teledysk?
W zasadzie sam teledysk tragedią nie jest ale piosenka? Ode mnie dostaje tytuł najbardziej irytującego kawałka roku!
(chyba mnie właśnie komar ugryzł w ucho O_O znaczy czas iść spać ;/)
To tyle dzisiaj - jak macie jakieś propozycje piosenek J-PoPowych do recki - napiszcie w komentarzu, bo trza się za nie w końcu wziąć! A tymczasem sorry za przerwy w postach i pozdrawiam! :)
---------------------------------------------------------
UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
Jeszcze nie widzieliście tej tragedii?
Żeby nie było, że jestem na NIE to zacznijmy od plusów! Co mi się podoba w tym teledysku?
- PSY i jego miny
PSY, jeśli jesteś przetrzymywany tam wbrew swej woli to mrugnij dwa razy lewym okiem!
- sukienki Hyuny
(wyciera zaśliniony monitor)
- krzesło z cyrkoniami (I WANT ONE!)
(jeszcze raz wyciera zaśliniony monitor // a swoją drogą ciekawe czy kłuje Hyunę w uda? XD)
Co mi się nie podobało? Cała reszta (nawet nie ma sensu wklejać obrazków).
Ok, po pierwsze - kto pozwolił jej śpiewać takim wkurzającym głosem?!
Przecież to aż boli i zupełnie nie pasuje do tego jak Hyuna się wdzięczy na scenie.
Po drugie - Hyuna! Nie da się być jednocześnie cute & sexi! Obejrzyj ten teledysk a potem spal wszystkie taśmy żeby już nikt nigdy tego więcej nie widział... i słyszał!
Po trzecie - najwyraźniej ruch taneczny polegający na "jeżdżeniu konno" był za mało sexi, bo Hyuna bardzo zredukowała ilość jego wystąpień w całej choreografii. Pojawia się w zasadzie tylko raz, kiedy Hyuna tańczy z Psy. Bez sensu... Skoro nie chciała korzystać z tańca który był w oryginale, trzeba było wymyślić całą nową choreografię a nie wybierać sobie po kawałku - jakiś taki dysonans mam.
Po czwarte - widzę, że znowu ich zamknięto w pudełku.
I po piąte - WTF?!
Możecie pomyśleć, że za bardzo jadę po tym teledysku a przecież podobał mi się oryginał ale niestety tu nie ma tego dziwnego, abstrakcyjnego humoru a walory muzyczne zostały dodatkowo obniżone a wręcz zastąpione wysoce irytującym głosem Hyuny (nie jestem jakąś antyfanką tak bokiem, całkiem Hyunę lubię). Nie wiem, jak można tego słuchać na dłuższą metę i nie tylko ja(!!).
Zwróćcie uwagę na pierwsze 15 sekund teledysku. Zaraz po pierwszym usłyszeniu wkurzającego głosu Hyuny, PSY zdaje się odczuwać wręcz fizyczny ból (dokładnie taki jaki ja czuję, gdy jej słucham):
Widzicie? Łapie się za serce... i ten wyraz twarzy. Może on nawet ma zawał!
Potem najwyraźniej ktoś mu doniósł zatyczki do uszu i jest już szczęśliwy.
Jednym słowem klapa. Teledysk nie ma ani ciekawych ruchów tanecznych a te które są to taki odgrzewany kotlet. Nie ma ciekawej scenografii, bo znowu jesteśmy w pudle. No i co najgorsze muzyka jest... zła.
Ale! Teledysk i tak cieszy się popularnością. Może są ludzie, którzy przeżyją super irytujący głos Hyuny i spodoba im się ten teledysk?
W zasadzie sam teledysk tragedią nie jest ale piosenka? Ode mnie dostaje tytuł najbardziej irytującego kawałka roku!
(chyba mnie właśnie komar ugryzł w ucho O_O znaczy czas iść spać ;/)
To tyle dzisiaj - jak macie jakieś propozycje piosenek J-PoPowych do recki - napiszcie w komentarzu, bo trza się za nie w końcu wziąć! A tymczasem sorry za przerwy w postach i pozdrawiam! :)
---------------------------------------------------------
UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
sobota, 11 sierpnia 2012
J Drama: Mei-chan no Shitsuji
Warning - do not attempt to watch this at home. May cause severe laugh attacks or even brain damage!
Bardzo chciałam zrobić coś w końcu "made in Japan" ale było ciężko i pewnie muszę was ostrzec, że prócz pozytywnych opinii na temat anime czy mang wiele ciepłych słów o japońskich produkcjach telewizyjnych czy muzycznych nie usłyszycie. Nie to że wcale nie lubię! Ale w większości nie lubię.
Dlaczego? Bo Japończycy kochają przesadę - przesadzają z fabułą, przesadzają z efektami specjalnymi (baardzo specjalnymi), z mimiką twarzy i z wszystkim z czym da się przesadzić. A mnie to denerwuje.
Robiłam jakiś czas temu podejście do dramy My boss my hero ale po 3 odcinkach się poddałam - nie jest to mój humor i ostatnio zrobiłam podejście nr 2 do tytułowej dramy Mei-chan no Shitsuji. To będzie krótka recka, bo uważam, że to gniot. Ale obejrzałam bo coś o tych j dramach napisać wypada.
Zdaję sobie sprawę, że na pewno są dramy japońskie, które prezentują zupełnie inny poziom ale mi jest ciężko na nie trafić. Chciałam czegoś przy czym się pośmieję (i będzie krótkie) i prawie mi wyszło...
Bardzo chciałam zrobić coś w końcu "made in Japan" ale było ciężko i pewnie muszę was ostrzec, że prócz pozytywnych opinii na temat anime czy mang wiele ciepłych słów o japońskich produkcjach telewizyjnych czy muzycznych nie usłyszycie. Nie to że wcale nie lubię! Ale w większości nie lubię.
Dlaczego? Bo Japończycy kochają przesadę - przesadzają z fabułą, przesadzają z efektami specjalnymi (baardzo specjalnymi), z mimiką twarzy i z wszystkim z czym da się przesadzić. A mnie to denerwuje.
Robiłam jakiś czas temu podejście do dramy My boss my hero ale po 3 odcinkach się poddałam - nie jest to mój humor i ostatnio zrobiłam podejście nr 2 do tytułowej dramy Mei-chan no Shitsuji. To będzie krótka recka, bo uważam, że to gniot. Ale obejrzałam bo coś o tych j dramach napisać wypada.
Zdaję sobie sprawę, że na pewno są dramy japońskie, które prezentują zupełnie inny poziom ale mi jest ciężko na nie trafić. Chciałam czegoś przy czym się pośmieję (i będzie krótkie) i prawie mi wyszło...
piątek, 3 sierpnia 2012
K Drama: My girlfriend is a Gumiho
Uh, trochę zamarudziłam z postami ostatnio - po prostu wakacjuję intensywnie. Dzisiaj zrecenzuję dramę, która prawdziwie podbiła me serce i zapewne jeszcze przez długi czas będzie moim numerem jeden czyli My Girlfriend is a Gumiho.
Nieee, wcale nie jestem nią zachwycona przez Min Woo! WCALE!
Wiem, że mi nikt nie uwierzył... co smutniejsze - nawet ja sobie nie wierzę XD
Nieee, wcale nie jestem nią zachwycona przez Min Woo! WCALE!
Wiem, że mi nikt nie uwierzył... co smutniejsze - nawet ja sobie nie wierzę XD
sobota, 21 lipca 2012
K-PoP: Nowości 14.07 - 21.07 [+Zapowiedzi]
Kolejny tydzień minął więc czas na nowości! Ten tydzień nie był tak emocjonujący jak poprzedni ale cóż, liczę na to, że niedługo wyjdzie w końcu "Let me explode" i umrę z powodu odpływu krwi do palca wskazującego w trakcie klikania "replay". Tym razem ponieważ ostatnio nie udało mi się walnąć posta o zapowiedziach osobno, to postaram się napisać o najciekawszych pod postem. Tymczasem lecim z tym koksem, bo dzisiaj będzie wrednie :P
czwartek, 19 lipca 2012
K- PoP: ZE:A - Aftermath
Jestem leniwym potworem... zapomniałam zupełnie o zapowiedziach w niedzielę i jakimś cudem pozostałam w tej amnezji aż do dziś. Ale wracam do was z recką Aftermath!
Activating PAINT!
Prepare for heavy print screening!
Activating PAINT!
Prepare for heavy print screening!
sobota, 14 lipca 2012
K PoP: Nowości 04.-14.07.2012
Niestety muszę zarzucić próby pisania o zapowiedziach teledyskowych (choć spróbuję najciekawsze na następny tydzień wypisać w innym poście - mam nadzieję, że pojawi się jutro :P) - po prostu miesiąc to za długi czas żeby zamieścić wszystkie zapowiedzi, już nie mówiąc o tym, że czasem na początku miesiąca jeszcze nic nie wiadomo, więc postanowiłam pisać raczej o tym co wyszło w ciągu ostatniego tygodnia. Postaram się dodawać takie posty w soboty lub niedziele :)
Jako iż jutro planuję kopsnąć się do babci, więc nowości z poprzedniego tygodnia pojawią się dziś (na dodatek będzie trochę dalej niż tydzień). Kolejność jest nieprzypadkowa ale wynika z subiektywnych opinii na temat zarówno piosenek i teledysków. Jeśli jakiegoś z wymienionych poniżej teledysków nie recenzowałyśmy a chcielibyście recke zobaczyć - > będziemy wdzięczne za info w komentarzach i na pewno taką reckę zrobimy! :)
Ok, co w tym tygodniu wyszło?
1. My personal favourite 2NE1 "I love you"
Na początku miałam mieszane uczucia ale potem stwierdziłam, że bardzo mi się podoba. Jest to jedna z tych piosenek, które trzeba przesłuchać kilka razy żeby do nich "dojrzeć" (coś dużo ich wyszło w tym tygodniu w ogóle). Mówię oczywiście o samej piosence... niestety teledysk tyłka nie urywa .
2.Wonder Girls (i Akon) "Like money"
Średnio (nie że wcale, średnio) podoba mi się sama piosenka ale teledysk jest ciekawy i myślę, że zasługuje na wysokie miejsce.
3.Kolejny na liście jest SuJu
Po "Sexy, free and single" dużo sobie obiecywałam. Zapowiedzi wyglądały genialnie i niektóre partie piosenki faktycznie takie są ale całość jest mniej imponująca niżbym tego chciała... a o przedziwnym strojach chłopaków w tym teledysku Simon i Martina powiedzieli już chyba wszystko. A sceny w której dziwnie latają lepiej nie komentować. EHKM.
4. Coś co mnie nieźle zaskoczyło to FTIsland
Byłam przekonana że "Top Secret" ma wyjść jakoś w sierpniu. Wprowadzono mnie w błąd - ktoś za to PIKnie! :) No dobra jest po japońsku ale zespół jest z Korei wiec się liczy jako K PoP i tyle :P Co tu dużo o nim mówić - teledysk nie jest mocno skomplikowany ale ma w sobie ciekawe efekty klockowe a sama piosenka nad wyraz przyjemna :)
5. Ze:a i "Aftermath"
Jak dla mnie piosenka jest świetna! Naprawdę świetna. Niestety mój ulubiony Junyoung przez kontuzję stopy teledysk przesiedział i dużo uwagi poświęcono najmłodszemu Dongjunowi, który z niewyjaśnionych przyczyn mnie denerwuje. Hmm może przez te beznadziejne włosy? O_O Poza tym ten teledysk jest na swój sposób potworny przez 1 mały szczegół... a właściwie kilka szczegółów... ale nie powiem wam o co mi chodzi :) bo planuję napisać reckę tego teledysku (tak bardzo podoba mi się piosenka :P).
6. Ciekawa nowość nowej grupy A - Jax "Hot Game" XD
O tej nowości dowiedziałam się od Foksy z forum Kyuu - o zespole już coś słyszałam ale ich piosenek wcale. Mv jest całkiem ok, teledysk nieco szablonowy ale piosenka całkiem spoko. A wy co myślicie?
7. Nu'est z ich "Action"
Szczerze mówiąc ani mnie grzeje ani ziębi ta piosenka. Jakbym miała się określić to raczej mi się podoba mniej niż bardziej. A znajduje się w tym miejscu bo wygrywa nad tymi poniżej teledyskowo. Wydaje mi się, że pomimo nic się tam super ciekawego nie dzieje, to teledysk jest w miarę udany i patrzę na niego z niejaką przyjemnością.
8. Led Aplle " Run to you"
Wydaje mi się, że pisałam o zapowiedzi tego. No cóż, zawiodłam się nieco. Piosenka jest ok, taka wesoła i żywiołowa. Ruchy taneczne są wg mnie totalnie okropne. Oryginalne to na pewno! Ale i okropne :P Ale jest ok.
9. Jak dostać ataku padaczki czyli dance version T-ary
Jeśli jesteście fanami/kami T-ary i podoba wam się ta piosenka nie czytajcie tego co tu napiszę. Jak dla mnie ta piosenka jest OKROPNA XD. Teledysk również - tańczą sobie fajnie ale na Boga niech ktoś powstrzyma osobę która tak obrabia i edytuje teledyski. Przecież od tych "przebłysków" można się jakiegoś poważnego ataku nabawić! To jest w 3 niebezpieczne i NIEPRZYJEMNE dla osoby oglądającej.
Trochę wcześniej wyszedł też Saggin Snail z Room Nallari - fanom Big Banga może się spodobać. Ja podziękuje - dla mnie piosenka jest OOOOOKKOOOOPNA.
A jak wygląda wasz ranking nowości z tego tygodnia? Może byście coś dorzuciły to tej listy?
Kto jest u was na miejscu 1?
Właśnie zauważyłam że zapomniałam o
10. Woo Young "Sexy Lady"
Dużej straty nie ma bo piosenka mi się nie podoba (no może trochę podoba :P) a teledysk jest średni. Nie zasłużył na 10 miejsce... to trochę okrutne ale cóż. Here you are! :)
Właśnie zauważyłam że zapomniałam o
10. Woo Young "Sexy Lady"
Dużej straty nie ma bo piosenka mi się nie podoba (no może trochę podoba :P) a teledysk jest średni. Nie zasłużył na 10 miejsce... to trochę okrutne ale cóż. Here you are! :)
---------------------------------------------------------
UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
wtorek, 10 lipca 2012
K Drama: Rooftop Prince
Nawet nie wiecie jak mi się nic nie chce... po 9 godzinach na praktykach ledwo żyje (na dodatek nasza klima daje ostro i mnie gardło boli a 50% pracowników jest chorych... gruźlica się zbliża!). Ale zebrałam się w sobie i postanowiłam w końcu dodać notkę na temat Rooftop Prince'a.
Trochę już po pierwszych wrażeniach ochłonęłam ale i tak muszę przyznać, że drama jest fajna. Jest trochę w koncepcji "gości, gości".
Trochę już po pierwszych wrażeniach ochłonęłam ale i tak muszę przyznać, że drama jest fajna. Jest trochę w koncepcji "gości, gości".
poniedziałek, 9 lipca 2012
K Drama: Mary Stayed Out All Night
Przyszedł czas na dramowy hardkor - czyli drama z wszystkim, czego w dramach się nienawidzi.
Głupiutka bohaterka, mnóstwo niepotrzebnego dramatu, potoki wylanych łez i właściwie brak jakiejkolwiek historii.
Moje drogie, przed wami... Marry Stayed out all Night:
Zacznijmy od początku, czyli fabuły:
Wi Mae Ri (Moon Geun Young) ma 24 lata i cały świat postawiony na głowie z powodu długów jej ojca. Podczas jednej z nocnych eskapad z przyjaciółkami poznaje Kang Moo Kyul'a (Jang Geun Suk) rockmana i lidera zespołu indie. Tymczasem, jej ojciec spotyka przyjaciela z dawnych lat i przypominają sobie o złożonej 20 lat wcześniej obietnicy ożenienia swoich dzieci. Kiedy Wi Mae Ri dowiaduje się o planach ojca, namawia Kang Moo Kyul'a do zawarcia fikcyjnego małżeństwa. Jednak ojcowie nie mają zamiaru poddać się tak łatwo.
I tak to się zaczyna. Ogólnie - nic ciekawego. Fabuła sprowadza się pokrótce do najazdów ojca dziewczyny na gniazdko udawanej pary, która staje się coraz mniej udawana. W tle tych perypetii miłosnych oglądamy burzliwe dzieje produkcji dramy o zespole indie.
Stopień wkurzania głównych bohaterów:
Co jest w tej dramie dobrego? Pierwsze trzy odcinki :D kiedy nie pojawia się jeszcze dramat, a całość jest utrzymana w komediowym klimacie. Moo Kyul wygląda jak naćpany, bo jest non stop pijany i zdarzają mu się akcje w stylu przyjmij-ode-mnie-tę-oto-kapustę-miłości:
Ogólnie - przez pierwszą połowę dramy nasz bohater prezentuje się mniej więcej tak:
Co do Mae Ri (czy też Mary, Merry lub Merry Christmas - w zależności od fantazji bohaterów) jest jedną z najbardziej wnerwiających głównych bohaterek EVER. Musicie sobie obejrzeć chociaż 5 minut pierwszego odcinka, żeby jej posłuchać. Laska ma epicko irytujący głos. Gdybym miała robić porównania, to stawiałabym na Biebera po kastracji...
Mamy też akcje z sadakowatością:
Kto cię tak skrzywdził, no kto! Ja tak nie będę wyglądać nawet po całej nocy tarzania się w sianie XD
Najlepsze w Mae Ri jest to, że w pierwszej połowie dramy wygląda jakoś tak:
a w drugiej tak:
Zadanie: Znajdź 10 szczegółów różniących powyższe obrazki :]
Muzyka:
A tutaj raczej miłe zaskoczenie. Chociaż pojawia się sporo zagranicznych utworów w tle, to dominuje jednak soundtrack koreański. Moo Kyul ma zespół, więc jesteśmy raczeni na zmianę dwoma utworami w jego wykonaniu. Do przesłuchania:
Fajne były też wstawki angielskojęzycznych utworów z przewijającym się przez nie imieniem Mary.
Dzikie akcje:
Jako, że komediowa część bardzo szybko się kończy, a od około 8 odcinka mamy dramat w pełnej odsłonie (tak, tak, całe 8 odcinków zagryzania kołdry i wypłakiwania cieczy łzowej... to jakiś rekord - nawet jak na standardy K Dram) - mało było okazji do oglądania rozwalających sytuacji. Jedną z nich była wspomniane wyżej ofiarowanie dzikiej kapuchy. Powalające było też nakrycie małego gay party przez naszą Mae Ri:
Tak przy okazji... Zauważyłyście, co koreańczycy zawsze robią aktorom (męskim) o dłuższych włosach? Zawsze mnie zastanawiało, kto wymyślił im te kitki na czubku głowy:
Fan service? Ja rozumiem, że wygoda, ale już opaska byłaby lepsza... A to coś się nie pokrywa z moim pojęciem kawajowatości :P
I to tyle. Tylko tyle?! Tylko tyle.
I dlatego, że tylko tyle... Mary Stayed out all Night dostaje ode mnie 4/10.
P.S. Przez cały czas oglądania tej dramy zastanawiałam się, jakim cudem wspięła się na 11 miejsce w rankingu DramaCrazy... A może wy ją oglądałyście i macie zupełnie inne odczucia?
--------------------------------------------------------- UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
Głupiutka bohaterka, mnóstwo niepotrzebnego dramatu, potoki wylanych łez i właściwie brak jakiejkolwiek historii.
Moje drogie, przed wami... Marry Stayed out all Night:
Zacznijmy od początku, czyli fabuły:
Wi Mae Ri (Moon Geun Young) ma 24 lata i cały świat postawiony na głowie z powodu długów jej ojca. Podczas jednej z nocnych eskapad z przyjaciółkami poznaje Kang Moo Kyul'a (Jang Geun Suk) rockmana i lidera zespołu indie. Tymczasem, jej ojciec spotyka przyjaciela z dawnych lat i przypominają sobie o złożonej 20 lat wcześniej obietnicy ożenienia swoich dzieci. Kiedy Wi Mae Ri dowiaduje się o planach ojca, namawia Kang Moo Kyul'a do zawarcia fikcyjnego małżeństwa. Jednak ojcowie nie mają zamiaru poddać się tak łatwo.
I tak to się zaczyna. Ogólnie - nic ciekawego. Fabuła sprowadza się pokrótce do najazdów ojca dziewczyny na gniazdko udawanej pary, która staje się coraz mniej udawana. W tle tych perypetii miłosnych oglądamy burzliwe dzieje produkcji dramy o zespole indie.
Stopień wkurzania głównych bohaterów:
Co jest w tej dramie dobrego? Pierwsze trzy odcinki :D kiedy nie pojawia się jeszcze dramat, a całość jest utrzymana w komediowym klimacie. Moo Kyul wygląda jak naćpany, bo jest non stop pijany i zdarzają mu się akcje w stylu przyjmij-ode-mnie-tę-oto-kapustę-miłości:
Ogólnie - przez pierwszą połowę dramy nasz bohater prezentuje się mniej więcej tak:
Co do Mae Ri (czy też Mary, Merry lub Merry Christmas - w zależności od fantazji bohaterów) jest jedną z najbardziej wnerwiających głównych bohaterek EVER. Musicie sobie obejrzeć chociaż 5 minut pierwszego odcinka, żeby jej posłuchać. Laska ma epicko irytujący głos. Gdybym miała robić porównania, to stawiałabym na Biebera po kastracji...
Mamy też akcje z sadakowatością:
Kto cię tak skrzywdził, no kto! Ja tak nie będę wyglądać nawet po całej nocy tarzania się w sianie XD
Najlepsze w Mae Ri jest to, że w pierwszej połowie dramy wygląda jakoś tak:
a w drugiej tak:
Zadanie: Znajdź 10 szczegółów różniących powyższe obrazki :]
Muzyka:
A tutaj raczej miłe zaskoczenie. Chociaż pojawia się sporo zagranicznych utworów w tle, to dominuje jednak soundtrack koreański. Moo Kyul ma zespół, więc jesteśmy raczeni na zmianę dwoma utworami w jego wykonaniu. Do przesłuchania:
Dzikie akcje:
Jako, że komediowa część bardzo szybko się kończy, a od około 8 odcinka mamy dramat w pełnej odsłonie (tak, tak, całe 8 odcinków zagryzania kołdry i wypłakiwania cieczy łzowej... to jakiś rekord - nawet jak na standardy K Dram) - mało było okazji do oglądania rozwalających sytuacji. Jedną z nich była wspomniane wyżej ofiarowanie dzikiej kapuchy. Powalające było też nakrycie małego gay party przez naszą Mae Ri:
Tak przy okazji... Zauważyłyście, co koreańczycy zawsze robią aktorom (męskim) o dłuższych włosach? Zawsze mnie zastanawiało, kto wymyślił im te kitki na czubku głowy:
I to tyle. Tylko tyle?! Tylko tyle.
I dlatego, że tylko tyle... Mary Stayed out all Night dostaje ode mnie 4/10.
P.S. Przez cały czas oglądania tej dramy zastanawiałam się, jakim cudem wspięła się na 11 miejsce w rankingu DramaCrazy... A może wy ją oglądałyście i macie zupełnie inne odczucia?
--------------------------------------------------------- UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
poniedziałek, 2 lipca 2012
K-PoP Zapowiedzi na LIPIEC
Wybaczcie że tak bez tekstu ale głowa mi pęka więc dodam tylko co ciekawsze zapowiedzi nowych MV i spadam spać! :) obiecuję się poprawić jutro (i ten post też :P)
niedziela, 1 lipca 2012
Pika is the name
Kawajowa mnie zmusiła ;) Że coś tam o etykiecie, że nie można tak do ludzi bez słowa przedstawienia. Niech będzie. Kawajowej z zasady odmawiać nie umiem.
...Moje życie byłoby o tyle łatwiejsze... W każdym razie - efektem tego psychologicznego szantażu, dokonanego niemoralnymi środkami, przy użyciu pomarańczowego suwenira (POMARAŃCZOWEGO!!!) i Miszy, jest ten oto wpis ;)
(tak naprawdę, to wynikało tylko z mojej nieśmiałości, ale ciii)
Gdzieś tam wcześniej Kawajowa pisała, że w temacie animkowo-mangowo-dramowym siedzę od zawsze. To akurat prawda :D
Nie będę przeliczać na lata, bo czuję się stara ;) ale pamiętam czasy Tajemniczych Złotych Miast, Czarodziejki z Księżyca i Kapitana Tsubasy. W związku z tym żywię dozgonną miłość do Xellosa ze Slayersów, wśród znajomych zdarza mi się wywoływać reakcję pt. "ja nie znam tej pani" po przypadkowym Ka-Me-Ha-Me-Ha rzuconym na ulicy, a pod prysznicem wyję "Redeeeeeemptiooooooon" Gackta. Takie życie.
Nie jestem otaku (gdyby ktoś pytał). Nie jestem, prawda, Kawajowa?
Niestety... Test przechodzę.
O czym to ja... A tak, dramy! Dramy są moją obecną miłością. Dlatego moje główne zajęcia, to oglądanie aktoro-idoli i teledysków z aktoro-idolami, i programów z aktoro-idolami, i ślinienie się do tych aktoro-idolów, ichnich teledysków i programów z nimi. I z tych wszystkich miłości wykiełkowała zgoda na współtworzenie tego bloga.
Tak więc - oto jestem.
Pika is the name.
A! I lubię kolor pomarańczowy.
I jeść.
I obiecuję, że nowa oprawa graficzna bloga wkrótce się wreszcie pojawi :)
Tak więc - CZEŚĆ WSZYSTKIM :D Please, take care of me <bows>
--------------------------------------------------------- UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
[źródło: http://fieldpriest.files.wordpress.com/2009/03/why-god-why1.jpg?w=497] |
(tak naprawdę, to wynikało tylko z mojej nieśmiałości, ale ciii)
Gdzieś tam wcześniej Kawajowa pisała, że w temacie animkowo-mangowo-dramowym siedzę od zawsze. To akurat prawda :D
Nie będę przeliczać na lata, bo czuję się stara ;) ale pamiętam czasy Tajemniczych Złotych Miast, Czarodziejki z Księżyca i Kapitana Tsubasy. W związku z tym żywię dozgonną miłość do Xellosa ze Slayersów, wśród znajomych zdarza mi się wywoływać reakcję pt. "ja nie znam tej pani" po przypadkowym Ka-Me-Ha-Me-Ha rzuconym na ulicy, a pod prysznicem wyję "Redeeeeeemptiooooooon" Gackta. Takie życie.
Nie jestem otaku (gdyby ktoś pytał). Nie jestem, prawda, Kawajowa?
[źródło: http://myspace.roflposters.com/images/rofl/myspace/1233928800466.jpg.[roflposters.com].myspace.jpg] |
O czym to ja... A tak, dramy! Dramy są moją obecną miłością. Dlatego moje główne zajęcia, to oglądanie aktoro-idoli i teledysków z aktoro-idolami, i programów z aktoro-idolami, i ślinienie się do tych aktoro-idolów, ichnich teledysków i programów z nimi. I z tych wszystkich miłości wykiełkowała zgoda na współtworzenie tego bloga.
Tak więc - oto jestem.
Pika is the name.
A! I lubię kolor pomarańczowy.
I jeść.
I obiecuję, że nowa oprawa graficzna bloga wkrótce się wreszcie pojawi :)
Tak więc - CZEŚĆ WSZYSTKIM :D Please, take care of me <bows>
--------------------------------------------------------- UWAGA, żadne w powyższych treści nie mają na celu obrażać artystów zaangażowanych w produkcję danego dzieła. Lubimy i szanujemy kulturę dalekowschodnią oraz doceniamy jej wytwory. Mamy jednak prawo do subiektywnej opinii na temat określonych rzeczy i korzystamy z niego. Dzielimy się naszymi opiniami w celach czysto rozrywkowych i mamy nadzieję, że również podejdziecie do nich z humorem.
sobota, 30 czerwca 2012
K-PoP: Ulalasession - Beautiful night
Na wysokich miejscach kpopowych list przebojów w tym momencie można często spotkać dość nietypowy utwór zespołu Ulalasession. Beautiful night jest bardzo w stylu Footloosowym - jest energetycznie, rytmicznie, pozytywnie. Ogólnie podoba nam się ta piosenka. Teledysk też jest zabawny i pełen energii... jednak jest też absolutnie i totalnie NIEZROZUMIAŁY!!!!
piątek, 29 czerwca 2012
Dramy: Hot on air! [Czerwiec]
Czyli szybki przegląd tego, co właśnie leci w TV!
Jeśli nie wiecie za jaką z najnowszych dram się zabrać... zaraz rozwiejemy wasze wątpliwości!
Krzywość nadrabiam różem XD Nie martwcie się - będzie lepiej!
Jeśli nie wiecie za jaką z najnowszych dram się zabrać... zaraz rozwiejemy wasze wątpliwości!
czwartek, 28 czerwca 2012
K-PoP: Boyfriend - Love (weird) style
Uwaga post stworzony na potrzeby pochwalenia się moją umiejętnością tworzenia gifów XD
Są tu jacyś fani Boyfriend? <rozgląda się nieufnie>
Oby nie :P
Ogólnie Boyfriend to nie jest coś, co choćby w najmniejszej części odpowiada mojemu gustowi. Ale piosenkę Love Style przeżyję, jest dużo lepsza niż mdlący Boyfriend (tak, Boyfriend z utworem Boyfriend... oryginalnie chłopacy, oryginalnie...).
Jest jednak coś, co nie daje mi w tym teledysku spokoju...
Co też to może być? hmm...
Są tu jacyś fani Boyfriend? <rozgląda się nieufnie>
Oby nie :P
Ogólnie Boyfriend to nie jest coś, co choćby w najmniejszej części odpowiada mojemu gustowi. Ale piosenkę Love Style przeżyję, jest dużo lepsza niż mdlący Boyfriend (tak, Boyfriend z utworem Boyfriend... oryginalnie chłopacy, oryginalnie...).
Jest jednak coś, co nie daje mi w tym teledysku spokoju...
Co też to może być? hmm...
sobota, 23 czerwca 2012
K-PoP: f(x) - Electric shock
Uuuuuh jakże nie mogłam się powstrzymać!
Po prostu muszę coś o tej piosence napisać :) Już zagryzałam zęby i zdzierałam skórki przy paznokciach ale nie pomogło!
Ale najpierw! Jeśli nie znacie f(x) to musicie nadrobić!
Od kiedy pokazały się zapowiedzi tego teledysku czekałam i czekałam a jak tylko wyszedł... do tego słucham tego na okrągło.
Co do samego MV...
Po prostu muszę coś o tej piosence napisać :) Już zagryzałam zęby i zdzierałam skórki przy paznokciach ale nie pomogło!
Ale najpierw! Jeśli nie znacie f(x) to musicie nadrobić!
Od kiedy pokazały się zapowiedzi tego teledysku czekałam i czekałam a jak tylko wyszedł... do tego słucham tego na okrągło.
Co do samego MV...
poniedziałek, 18 czerwca 2012
K Drama: Coffee Prince
Pierwsza drama w ramach premiery... to Coffee Prince!
Uuuuuu szczerze mówiąc sposób recenzowania dram na pewno będzie ewoluował z czasem, ponieważ wymyśliłyśmy tyle kategorii, w których można się nabijać z nich, że aż głowa boli. Naprawdę!
Zaplecze graficzne jeszcze się uczy a ja mam chwilę przerwy, więc polecę już z tym koksem :) niestety ponieważ dumnie noszę przydomek "mistrz painta", moje ilustracje będą dość... taaaa, może tego nie komentujmy.
piątek, 8 czerwca 2012
Start w lipcu!
Mówią, że naśladowanie jest najwyższą formą uwielbienia... I mają rację! Swoje głębokie uczucia do Eat Your Kimchi postanowiłam wyrazić przez założenie bloga o spolszczonej nazwie (Ciii, Kiszona Kapusta była za długa) , na którym śladami Simona i Martiny ruszę w świat nie tylko K Popu ale i J popu, J rocka, mangi, anime i dram by rozrywać, miażdżyć, krytykować i nie zostawiać na nich ani jednej suchej nitki.
I nie będę sama :)
Dołącz do nas już teraz, by później nie czuć się dziwnie, gdy nie będziesz wiedzieć, czym się jarają twoi znajomi :P
Oficjalny start strony... JUŻ W LIPCU!
I nie będę sama :)
Dołącz do nas już teraz, by później nie czuć się dziwnie, gdy nie będziesz wiedzieć, czym się jarają twoi znajomi :P
Oficjalny start strony... JUŻ W LIPCU!
Subskrybuj:
Posty (Atom)